Zaczęło się od tego, że byliśmy u dziadków i tam dostał kawałek plastikowej szyby od sąsiada ...oczywiście stwierdził od razu że można z tego coś zrobić...z szybkością błyskawicy pognaliśmy do domu, bo w głowie rodziła mu się myśl jak to będzie wyglądać...tak więc mamuśka wygrzebała trochę różności..i zostawiłam mu rękę wolną....kleiłam niestety ja bo klej był gorący...ale kwiatki sam wymyślał i całą kompozycje też...szoku doznałam...zobaczcie sami co z tego wyszło...
ale to nie był koniec....potem wziął się ostro za malowanie...:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz